Bułka z Masłem na Szajnochy
Bułka
z Masłem ma we Wrocławiu już trzy lokale. We wtorek (dzień jest ważny) byłam w
tym na ul. Karola Szajnochy. Wejście jest niepozorne (choć ta lampa przy
drzwiach, nad oknem, dodaje mnóstwa uroku, podobnie jak elewacja), a lokal
niezbyt duży (jest za to przytulny, podzielony na trzy pomieszczenia. Tak to
wygląda na zdjęciach:
Napisałam,
że byłam we wtorek i że dzień jest ważny – skądinąd wiadomo, że Bułka z Masłem
to miejsce dość często odwiedzane. Wtedy, gdy tam byłam, nie było już prawie
wolnych stolików. To był wtorek, więc jeśli planowalibyście wybrać się w
weekend, miejcie na uwadze, że być może nic z tego nie wyjdzie. Pytanie, czy
jest to miejsce, gdzie można spokojnie posiedzieć i pogadać, jest trochę
trudne, ale: wydaje się, że tak, chyba że jesteście na tyle nierozsądni, żeby
usiąść niedaleko stołu przeznaczonego na dziesięć osób i akurat tak się złoży,
że te dziesięć osób przyjdzie i tam usiądzie. We wtorki to jest możliwe.
W
Bułce z Masłem możecie zjeść (tu wybór nie jest zbyt duży) oraz się napić (tu
jest większy). Na Szajnochy obowiązuje
samoobsługa, ale ma to też dobre strony, o ile się pamięta o tych wszystkich
negatywnych opiniach co do obsługi w pierwszym lokalu Bułki – na Włodkowica. Tu
nie będziecie więc musieli czekać, aż ktoś do was podejdzie.
Menu
jest czytelne, ceny przyzwoite. Tak wygląda:
Zamówiłam
falafel, ciasto dnia oraz drinka. Może zacznijmy od ciasta: okazał się nim
sernik ze słonym karmelem. Nie trzeba na niego czekać, odbiera się zaraz przy
barze. Potrawy, które wymagają przygotowania, zostaną jednak przyniesione, więc
mimo tej samoobsługi nie musicie się martwić, że ktoś będzie was wołał z drugiego
końca sali. W takim razie ciasto:
Nie
ma się do czego przyczepić: karmel miał być słony i był słony, środek nie był
suchy, a spód naprawdę pyszny. Podoba mi się to, jak łączy się smak słony i
słodki – ten pierwszy jest w pierwszym momencie dość subtelny (nawet jeśli
spróbuje się samego karmelu, a ten jest na tyle dobry, że może skończy się na
tym, że zjecie go w pierwszej kolejności), by dopiero później nabrać nieco (ale
nie za bardzo) wyrazistości. Dzięki temu całość zachowuje równowagę. Wielkość
porcji jest wystarczająca, by nie mieć do siebie pretensji o ten wybór.
Ciasto odebrałam wraz z
drinkiem – jedynym, w składzie którego znajdziecie sok z czarnego bzu. Tak
wygląda:
Nie
ma chyba sensu za wiele się o nim rozpisywać, ale, choć mi smakował, to
dominacja soku malinowego nie była tym, czego się spodziewałam. To na minus. W
ramach rekompensaty pozwoliłam sobie na modyfikację rurki:
Smaku
to nie poprawiło, ale było zabawniej xD
Wreszcie,
po niezbyt długim czasie, dostałam zamówione kulki z ciecierzycy, wraz z sałatą
(i nie tylko sałatą) oraz sosem.
W
pierwszej chwili: jak na niemal 20 zł, wydawało się to dość małe. Na szczęście
okazało się, że z powodzeniem może zastąpić obiad zjedzony późno. Kulki były
wyśmienicie doprawione, może nieco suche (ale są dodatki), choć trudno też
wymagać, żeby ciecierzyca była inna. Sałata sama w sobie mogłaby z powodzeniem
być podawana, na tyle mi się spodobała. Sos natomiast to nic specjalnego i
będziecie musieli ocenić sami, na ile to problem. Bo z jednej strony na pewno,
ale z drugiej, ponieważ ciecierzyca była tak dobra, byłoby szkoda, jeśli sos
zabierałby jej miejsce.
Całość
– miejsce, lokalizacja, atmosfera i jedzenie (wraz z drinkiem) wypadają
naprawdę świetnie. Martwi tylko ta przestrzeń, w której może zabraknąć miejsca.
Choć to też o czymś świadczy. No i ponieważ ta Bułka mieście się na rynku, w
ostateczności nie byłoby to aż takim problemem, więc wydaje się, że możecie
spróbować.
Jeśli
macie własne doświadczenia z tą lub innymi Bułkami, podzielcie z nimi w komentarzu.
Świetna recenzja! Oby tak dalej!
OdpowiedzUsuń