Osiem misek
Zaczęło
się od food trucka, który obecnie znajduje się na ul. Borowskiej (kiedy się
zaczęło i gdzie znajdował się wcześniej, niech zostanie schowane w innej części
Internetu). ,,Osiem misek’’ w końcu zakotwiczyło też typowo stacjonarnie (powiedzmy,
że był to rok 2016), ,,typowo’’, bo food truck rusza się z rzadka. I choć
recenzja ta skupiać się będzie na lokalu na ul. Włodkowica, to odniesienia do
Borowskiej też się znajdą.
Podobno
ruch zazwyczaj jest dość spory, ale kiedy tam byłam, nie było problemu ze
znalezieniem wolnego stolika. Miejsce jest przestronne, dość minimalistycznie
urządzone, światło z wielu lamp rzuca fantazyjne cienie (tak, przesadzam, ale
ładnie brzmi), neon kojarzący się z ciemnymi ulicami z amerykańskich filmów
(gdyby tak jeszcze od czasu do czasu przygasał i się rozświecał, nawet jeśli
nie dałoby się tam przez to wytrzymać). Proste krzesła i stoliki, przyciągająca
wzrok turkusowa, odrapana ściana. Menu na tyle różnorodne, żeby nie czuć się
zbyt ograniczoną, choć tylko wtedy, jeśli nie macie nic do mięsa. Swobodna
atmosfera, choć nie tak, jak w letni dzień na Borowskiej, gdzie w niewielkim
ogródku możecie wziąć leżak lub nawet koc i usiąść na trawie.

Przyszłam
na Pad Thaia wegetariańskiego, który
tutaj zjawia się na ceramicznym talerzu. Jeśli myślicie, że to nic
nadzwyczajnego, to znaczy, że nie znacie tych uroczych, tekturowych misek z
food trucka, które – jeśli jeść wystarczająco długo i zbyt nachalnie –wymieszają
wam brązowy papier z jedzeniem (ostrzegłam!). Pad Thai wygląda tak:
I
jeśli chcecie spróbować go z krewetkami lub kurczakiem, to nie macie się czego
obawiać – są świetnie zrobione (tak słyszałam). Wegetariański ma mnóstwo
świeżych warzyw i prezentuje się – pomimo mogącego pojawić się z tyłu głowy
pojęcia chaosu – no, cóż, smakowicie. Makaron nie przyćmiewa reszty, cudownie
wkomponowane są orzechy nerkowca, które nie funkcjonują tu jedynie na zasadzie
dodatku, ale istotnego składnika całego dania. Nie ma mowy o tym, żeby coś było
za ostre, smaki są dobrze wyważone. Danie jest bardzo sycące, bez względu na
to, jak będziecie głodni, na pewno okaże się wystarczające (choć może nie
wyglądać na takie), wobec czego relacja cena-jakość stoi na akceptowalnym
poziomie.
Dobry Materiał, który można tam
wypić i który piłam, jest napojem z pewnością dobrze znanym, więc odnotowuję tu
jedynie jego istnienie. Jest on dostępny także przy food trucku wraz z
lemoniadą (jeśli się skończy, to w danym dniu już jej nie będzie, więc nie
bądźcie zdziwieni). Tej nie próbowałam, choć cieszy się dość sporą
popularnością.
Czasy oczekiwania? Do 30 min przy
sporym ruchu, zazwyczaj 15-20 (w obu miejscach), nikt nie powinien więc stracić
cierpliwości. Pewnym minusem jest to, że w lokalu nie dostaniecie niczego na
wynos i trudno powiedzieć, z czego to wynika, skoro jest normalną praktyką w
przypadku food trucka (choć to oczywiste, że w tym drugim przypadku jest to o
wiele bardziej naturalne).
Podsumowując, ,,Osiem misek’’ to
doskonały Pad Thai i choć pozostałych rzeczy nie spróbowałam, to wiem, że
opinie na ich temat są bardzo dobre. Na pewno więc tam wrócę, choć póki menu
nie wzbogaci się o więcej dań wegetariańskich, nie mogę napisać, że ,,aby
spróbować czegoś innego’’.
Michalina
Komentarze
Prześlij komentarz